LISTOPADOWA ROCZNICA
W 1918 roku zaistniała taka koniunktura, o której marzyli Polacy przez kilka pokoleń, by odzyskać niepodległość. Czołowi przywódcy polityczni, intelektualiści, publicyści zdawali sobie sprawę z ważności chwili i uświadamiali to ogółowi społeczeństwa. Jesienią 1918 roku rozpadła się monarchia habsburska, Niemcy skapitulowały, Rosja popadła w zamęt wojny domowej. Polacy przejmowali władzę od zaborców. W Warszawie 11 listopada Józef Piłsudski z ręki Rady Regencyjnej otrzymał najwyższą władzę wojskową, a 14 listopada także cywilną. Władza znalazła się w rękach Piłsudskiego cieszącego się wówczas największym autorytetem. Powstał rząd centralny, w lutym 1919 roku zebrał się sejm, w marcu następnego roku sejm uchwalił konstytucję. W listopadzie 1918 roku, gdy rodziło się państwo polskie, nie miało ono określonych granic, nie miało armii, która dopiero się tworzyła. Kraj był potwornie zniszczony, poprzecinany liniami okopów, wiele wsi i miast spalonych, duże obszary ziemi leżały odłogiem, fabryki zniszczone lub wywiezione przez zaborców. Brakowało nauczycieli, urzędników, sędziów. Dla prostych ludzi, żyjących z dala od wielkich miast, symbolem państwowości polskiej było pojawienie się pocztowca w czapce z orłem, policjanta, leśnika, kolejarza czy nauczyciela, który uczył po polsku. Z dystansu 82 lat oceniamy trud tworzenia polskiej państwowości w roku 1918 i jej trwania, wprawdzie krótkiego, bo tylko dwudziestoletniego, do 1939 roku. Polska obroniła swą niepodległość w 1920 roku i to własnym wysiłkiem, wywalczyła granice państwowe, odbudowała i rozbudowała gospodarkę, zorganizowała armię, ustaliła walutę i wreszcie wyrobiła sobie niepoślednią pozycję wśród państw europejskich. Do dokonań okresu międzywojennego, niewolnych od błędów, będą odwoływać się następne pokolenia okresu wojny, a także powojennego półwiecza, w którym zabrakło suwerenności państwowej. Stanisław Achremczyk